30 maja 2013

Cena Miłości cz.1

   Ostry dźwięk budzika rozdarł słodką ciszę w mieszkaniu. Blond włosa potargana czupryna z niechęcią wyłoniła się spod kołdry by wyłączyć nachalną muzykę. Zakaszlała kilka razy, po czym wstała. Dziewczynę przywitało nieprzyjemne lodowate powietrze małego mieszkania toteż szybko wróciła pod kołdrę drżąc z zimna. Latem panował tu przyjemny chłód jednak zimą było tu chorobliwie zimno. Wszystko przez stare, nieszczelne okna, które już dawno powinny zostać wymienione. Dziewczyna jednak ledwo wiązała koniec z końcem, miała ważniejsze wydatki niż wymiana okien. Niestety pensja posady w klubie dla homoseksualistów, jako kelnerka była niewystarczająca. Zalegała z czynszem od dwóch miesięcy. Jasnym było, że jeśli szybko nie znajdzie jakieś sposoby na zarobienie większej sumy pieniędzy zostanie wyrzucona na bruk. Nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc.
   Budzik zadzwonił ponownie. Dziewczyna zerwała się z łóżka i pospiesznie się ubrała. Powinna już wychodzić do pracy tymczasem jest w rozsypce. Niedbale opatuliła się szalikiem, zarzuciła lekko znoszony płaszcz, po czym wybiegła z mieszkania. Pospiesznie zbiegała ze schodów w starej szpetnej kamienicy.
   Na przystanku znalazła się równo z autobusem. Ledwie dysząc wpadła do środka siadając na jednym z wielu wolnych miejsc. Oparła głowę o zimną szybę łapczywie nabierając powietrza. Zdążyli przejechać dwa przystanki nim oddech dziewczyny się uspokoił. Nie powinna zmuszać się do wysiłku. Po półgodzinnej przejażdżce autobus zatrzymał się w centrum miasta. Mimo iż zmrok zapadł już dawno temu, dzięki milionom świateł charakterystycznych na okres Bożego Narodzenia jak i zimy najbliższa okolica była rozjaśniona. Pewnym krokiem lawirowała między uliczkami by w końcu wejść od zaplecza do klubu „Paradise”
   Przebrawszy się w uniform kelnerki- krótkie szorty i wyzywająca biała koszulka z dekoltem- weszła za ladę by przygotować wszystko na otwarcie. Zastała tam wysokiego, dobrze zbudowanego blondyna z kusząco rozpiętą koszulą, który właśnie czyścił szkło.
                -Hej Lizzie!- uśmiechnął się wesoło.
Odpowiedziała mu skinieniem głowy. Tasuku Kurosaki był najstarszym pracownikiem baru, choć nikt do końca nie wiedział ile ma lat. Lizzie jak i SongoPan miały po 19 lat. Owa dziewczyna ściągała krzesła ze stolików. Miała długie, czarne włosy i tegoż samego koloru oczy a jej kusa spódniczka podjeżdżała niebezpiecznie wysoko przy każdym jej schylaniu się.
   Szurała głośno krzesłami demonstrując swoje niezadowolenie. Praca była w porządku, nie mogła się skarżyć. SongoPan po prostu najzwyczajniej w świecie nie lubiła homoseksualistów. Widząc mozolną pracę koleżanki, Lizzie przystąpiła do pomocy, dzięki czemu uwinęły się bardzo szybko.
                -Dzięki- uśmiechnęła się czarnowłosa spoglądając na zegarek.
Dzięki pomocy blondynki uporała się ze wszystkim dwa razy szybciej. Byli gotowi do otwarcia 15 minut przed czasem.
                -Rekord!- zawołał zadowolony Tasuku.
   Drzwi zostały otworzone równo z czasem jednak pierwsi klienci zaczęli przychodzić dużo później. Z głośników już dawno leciała klubowa muzyka. Blondyn stał za barem, podczas gdy dziewczęta roznosiły zamówienie po coraz bardziej zatłoczonej sali. Czarnowłosa dziewczyna skrzywiała się za każdym, gdy widziała migdalącą parę dziewczyn czy chłopców.
                -Nienawidzę ich- warknęła mijając się z Lizzie.
Blondynka odwróciła się spoglądając zdziwiona na przyjaciółkę jednak ta zniknęła już za barem by zabrać kolejne zamówienia. 
   Pośród kolejnych zamówień, łapczywych spojrzeń klientów oraz niekiedy zaczepkach Lizzie nie spostrzegła nawet, gdy przy barze przysiadł granatowłosy mężczyzna.
                -Urwanie głowy, co?- zagadnął, gdy dziewczyna w chwili przerwy usiadła po drugiej stronie baru.
                -Jeszcze jak. Jest nas zdecydowanie za mało.
                -Cóż poradzić? Taka pogoda, że wszyscy chorują. U  nas w firmie też jest pogrom. Ale tobie chyba nic nie jest, co Lizzie?
Mukuro Rokudo, bo tak nazywał się granatowłosy, był dobrze zbudowanym 23-letnim mężczyzną, spadkobiercą jednej z największych komputerowych potęg kraju. Był raczej przyjaznym człowiekiem, którego od jakiegoś czasu fascynował złotowłosy anioł. Oczywiście nie wiedział tego nikt poza jego przyjacielem. Przychodził do baru w zależności od nawału pracy- czasem kilka razy w tygodniu lub też raz na parę tygodni. Jednak to wystarczyłoby znali go wszyscy klienci jak i personel.  Lizzie bardzo go lubiła. Można było z nim spokojnie porozmawiać bez sztucznego uśmiechu.
                -W porządku.- skłamała.
Od jakiegoś czasu męczył ją okropny kaszel, ale nikt nie musi o tym wiedzieć. Zwłaszcza szef, który był na tyle miły, że zatrudnił ją bez żadnego wykształcenia. Przez problemy ze zdrowiem jak wiele innych czynników typowych dla środowiska w sierocińcu Lizzie nigdy nie skończyła liceum a teraz, gdy musi utrzymywać się sama po prostu nie ma na to czasu. W dzień śpi by móc przez całą noc zajmować się klientami.
   Nagle słychać było brzdęk metalu oraz krzyki.
                -Znów zaczyna…- jęknęła blondynka opierając głowę na dłoniach.
Chłopka spojrzał zdziwiony na rozmówczynie, po czym przeniósł wzrok na wrzeszczącą czarnowłosą kelnerkę.
                -Jeszcze raz mnie dotkniesz a nie ręczę za siebie!- warknęła do jakiegoś chłopaka wymachując tacą.
To, że klienci próbowali podrywać personel, nie było żadną nowością wszakże do tego miały służyć ich skąpe uniformy by przyciągać klientów i trzymać ich przy sobie. Jednak SongoPan nie przepadała za flirtowaniem(zwłaszcza z dziewczynami) ani różnego rodzaju zalotach. Raz na jakiś czas zdarzało się by któryś z klientów obrywał on niej tacą po Glowie jednak nikt nie wyciągał z tego poważniejszych konsekwencji.
                -Musiało boleć…-syknął chłopak odruchowo masując potylice.
                -Oj tak uwierz mi nie chcesz oberwać z jej tacy- odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna.
                -Lizzie nie opierniczaj się stolik numer 6 cię wzywa.- Tasuku wręczył a raczej wetknął jej po nos tacę z 4 piwami.
Uśmiechnęła się przepraszająco i ruszyła dalej ciesząc się z tej krótkiej przerwy, jaką mogła spędzić z chłopakiem.
   W wielkim oszklonym budynku-siedzibie potęgi nieruchomości pośród rozdzwonionych telefonów, faksów, wkurzonych pracowników przy jednym ze stanowisk siedział znudzony szarowłosy mężczyzna. Podczas gdy wszyscy wokół starali się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki on najzwyczajniej w świecie układał znudzony pasjansa stwarzając pozory urobionego po łokcie syna prezesa. Wszyscy jednak znali prawdę. Gokudera Hayato miał gdzieś swoją prace, traktował ją jak zło konieczne. Wolał zabawić się gdzieś i trwonić w szaleństwie Fortune ojca niż siedzieć całe dnie w tym nudnym biurze.
                „chcesz się rozerwać wieczorem?” wysłał SMSa do swojego najlepszego kumpla.
                „Idę do baru popatrzeć na anioła” na odpowiedź nie musiał czekać dłużej niż pięć minut.
Prychnął pod nosem.  Od kiedy w barze dla homoseksualistów zatrudniono niziutką blondynkę Mukuro spędzał tam każdą wolną chwilę wtedy też zaczął mieć dla niego coraz mniej czasu. Wciąż tylko bar. Zaczynało go to już wkurzać.  Spojrzał na zegarek- właśnie mijał czas jego pracy. Nie zważając na niedokończone sprawy, wyłączył komputer, po czym zarzucając płaszcz wyszedł na zimno. Inni zostawali nawet po godzinach by skończyć swoje zadania, bądź nawet zajmując się następnymi. Wszystko byleby zapracować na jakąś premie czy awans. Gokudera uśmiechnął się pod nosem. Ludzie zrobią wszystko dla pieniędzy,
   W sumie, czemu by nie pójść do tego całego „Paradise” i nie przyjrzeć się bliżej temu całemu Aniołowi?  Poza tym w tym klubie roi się od napalonych dziewczyn, które tylko czekają by się z nimi zabawił. Niczego mu nie brakowało- był szaleńczo przystojny. Silne rozbudowane ramiona, w których objęciach nie jedna chciałaby się znaleźć, długie do ramion szare włosy i nieziemsko zielone oczy. Dodać można, że jeździ też najdroższym porsche oraz ma własny apartament. Wedle brukowców zaliczany był do jednych z najprzystojniejszych i najbogatszych ludzi w kraju. A miał niespełna 23 lata. Bajka nieprawdaż? Jednak ten książę z bajki miał kilka wad. Otóż Gokudera Hayato był chyba najbardziej arogancki, oschłym i zadufanym w sobie człowiekiem, jakiego ziemia wydała. Liczyły się dla niego tylko przyjemności. Nocne zabawy w klubach, przeniesione do hotelowego pokoju z jakąś dorodną kobietą.
                „Pojdę z tobą. Chętnie poznam tego Anioła” napisał za pomocą kilku muśnięć dotykowego ekranu, po czym odpalił swój wóz i ruszył w stronę swojego apartamentu by móc się przygotować.
   Gdy weszli do baru ruch trwał w najlepsze. Szukając wolnego miejsca, wielokrotnie zostali wymijani przez skąpo ubrane kelnerki.
                -To ona.- Mukuro wskazał na blondynkę, gdy tylko rozsiedli się przy jedynym wolnym stoliku.
Wzrok Hayato powędrował we wskazanym kierunku. Musiał przyznać, że dziewczyna była ładna a króciutkie szorty i bluzka z dekoltem sprawiały, że nie mógł oderwać od niej wzroku. Jednakże nie dałby jej więcej niż 16 lat. Uśmiechnął się pod nosem. Anioł jego przyjaciela nie jest taki święty, na jakiego wygląda- już jego w tym głowa by jej „grzeszność” wyszła na jaw.  Bo jaka normalna nastolatka paraduje w takim stroju przed tyloma ludźmi wprost gwałcących ją wzrokiem? I to obu płci? Odpowiedź –wedle chłopaka- była tylko jedna: kasa.
                -Ma piękne oczy, mówię ci jak ocean. Jat taka śliczna, mówię ci słodkości- chłopak rozpływał się nad urodą dziewczyny.
   Lizzie zauważywszy granatowłosego odetchnęła z ulgą. Chłopak nie pojawiał się długo i już myślała, że dzisiaj nie przyjdzie a tu proszę- przyszedł nawet z chłopakiem!
                -Widzę, że w końcu kogoś znalazłeś Rokudo.- powiedziała z uśmiechem podchodząc do nich.
Gdy pracuje się w takim miejscu jak to człowiek z czasem wyzbywa się uprzedzeń.
                -Nie jestem gejem!- oburzył się od razu szaro włosy.
                -To jest mój przyjaciel Gokudera Hayato- powiedział spokojnie jego towarzysz.
                -Przepraszam ja…
                -Do roboty się weź, przynieś dwa piwa.- przerwał niezbyt grzecznie.
Dziewczyna ugryzła się w język przed komentarzem. Klient nasz pan. 
                -Co cię ugryzło?- warknął Mukuro.
Jego przyjaciel wzruszył ramionami.
                -Chce piwa i tyle-odparł- opowiesz mi o niej? Ile ona w ogóle ma lat? Wygląda jak dzieciak.
                -19 a nie wygląda prawda?- powiedział z uśmiechem.
                -Prędzej na 15 –mruknął nie kryjąc zdziwienia, co jego przyjaciel skwitował śmiechem.
                -Większość ludzi ocenia ją po wyglądzie. Ale ja uważam, że jest słodziutka.
                -taa, słodziutka. Nie wiedziałem, że podobają ci się przesłodzone lolitki.-prychnął.
                -Z nią, chociaż można normalnie porozmawiać.
                -Czy ja wiem, nie ma gdzie popatrzeć.-  rozejrzał się po sali, spoglądał na każdą kelnerkę, która obsługiwała klientów, aż jego wzrok padł na owego "anioła" przyjaciela, który rozmawiał przy ladzie z jakąś czarnowłosą, która była ubrana jak każda kelnerka - w przeciwieństwie do blondynki ta miała lesze kształty.
Mukuro westchnął zrezygnowany. Jak zwykle jego przyjaciel widział w dziewczynie tylko jedno. Przez takich jak on większość dziewczyn zmieniała orientacje.
                -Dobra to, jeśli ci się podoba, czemu z nią nie jesteś?
                -Nie jest zainteresowana nikim- Mukuro wzruszył ramionami.- poza tym sądzi, że nie interesuje się dziewczynami.
                -Na pewno nie jest taka idealna, pani zapracowana.
Granatowowosy wywrócił oczami. Jego przyjaciel miał własne, odmienne zdanie wszędzie doszukując się drugiego dna. Obnażał największe wady ludzi, ukazując przy tym swoją wyższość. „pieniądze mogą wszystko” to chyba jego motto. I bał się, że tym razem przyjaciel znów będzie chciał to udowodnić. Spojrzenie, którym odprowadził Lizzie, gdy ta przyniosła ich zamówienie tylko utwierdziło Mukuro w swych obawach. Pozostało mu tylko mieć nadzieję, że nie skrzywdzi dziewczyny.
                -Może dosiądziesz się na chwilkę?- zagadnął blondynkę Gokudera, gdy ta podała im kolejne kufle piwa.
Mukuro spiorunował przyjaciela zaciskając gniewnie pięści pod stołem. Niech tylko spróbuje coś jej zrobić!
                -Jestem w pracy- odparła zerkając na obu mężczyzn. –nie mogę.
Uśmiechnęła się przepraszająco i już chciała odejść, gdy szaro włosy strącił niby niechcący swoja szklankę rozlewając alkohol. Dziewczyna niezbyt była zadowolona, wiedziała, że zrobił to specjalnie. Mimo wszystko pognała do baru po ścierkę.
                -Wolniej-mruknął Gokudera łapiąc dziewczynę za nadgarstek, gdy ta ścierała rozlane piwo- chce z tobą porozmawiać.
Dziewczyna na chwile zatrzymała dłoń.
                -O czym?- spytała zdziwiona.
                -widzisz,- zaczął uśmiechając się się- podobasz się mojemu koledze- wskazał brodą na milczącego Rokudo.
Dziewczyna obrzuciła go zdziwionym spojrzeniem. Sądziła, że jest gejem. Mukuro zaś znów zacisnął dłonie w pięści. Nie widział, do czego przyjaciel zmierzał, ale nie podobało mu się to. Nauczył się jednak by nie wtrącać się w tego typu sytuacje. Gdy młody Gokudera coś sobie postanowi nie ma sił by go powstrzymać. Zawsze postawi na swoim.
                -I właśnie zastanawialiśmy się we dwóch jak wyglądasz nago. Bardzo go to ciekawi- kontynuował widząc wyczekujące spojrzenie kelnerki.
Dziewczyna spłonęła rumieńcem a chłopak chciał już protestować jednak Gokudera kopnął go pod stolikiem w piszczel. Jeszcze by zepsuł mu cały plan. Zerknęła szybko na niego kilka razy czerwieniejąc się jeszcze bardziej.
                -Wcale nie próbuje was zeswatać! – zaprzeczył od razu.- jestem gotów ci zapłacić, jeśli się zgodzisz.
                -Zapomnij!- Wykrzyknęła natychmiast oburzona.- obaj zapomnijcie!
                -Nie chcesz? Tysiąc euro za to byś się rozebrała…
                -W życiu!- spróbowała się wyrwać jednak on trzymał mocno
                -Dwa tysiące-ścisnął mocniej dłoń dziewczyny wpatrując się w jej błękitne oczy, w których z każdą chwilą malowała się coraz większa panika.
                -Powiedziałam: nie!- była nieugięta.
                -trzy tysiące- powiedział nieco głośniej.
Dziewczyna zamarła. W myślach zaczęła szybko kalkulować. Trzy tysiące starczyłoby na opłacenie zaległego czynszu, leki i kto wie może jakieś nowe meble…
                -trzy?- mruknęła na głos jakby dla upewnienia.
                -trzy tysiące euro za to, że pokażesz się nago- potwierdził Gokudera uważnie obserwując dziewczynę.
Jęknęła cicho przebiegając wzrokiem po tłumie jakby zraz ktoś miał wyskoczyć i krzyknąć „nie rób tego!” jednak nikt się nie pojawił.
                -To nic strasznego-zachęcał dalej Gokudera- Do niczego cię nie zmusimy. Dam ci trzy tysiące, jeśli się dla nas rozbierzesz. I kolejny tysiąc za każdą rzecz, na którą pozwolisz. Oczywiście mam na myśli np. pocałunek-dodał szybko widząc minę dziewczyny.
Spoglądał jej w oczy wciąż mocno trzymając jej nadgarstek. Spojrzała bezradna na Mukuro, jednak ten spuścił wzrok zaciskając mocno pięści. Wcale mu się ta propozycja nie podobała. W prawdzie marzył kilka razy o swym Aniele, jednak był pewny, że dziewczyna się nie zgodzi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie przystałby na tę propozycję.
                -Zaczynam się rozmyślać…- podpuszczał. W oczach dziewczyny zaczęła malować się panika.–Liczę do trzech i kasa pójdzie w las. Raz… Dwa…
                -Dobra, dobra zgoda! –zawołała i chłopak w końcu ją oswobodził.
Cofnęła się o dwa kroki rozmasowując nadgarstek. Gokudera uśmiechnął się zadowolony i jakby z wyższością. Jak gdyby od początku wiedział, że tak to się skończy. Wyjął z kieszonki jej spodni notesik i długopis zapisując swój adres, po czym włożył go na miejsce. Dziewczyna szybko odeszła dopiero teraz zdajac sobie sprawę, na co się zgodziła.
   Karteczka z adresem ciążyła jej jak kamień całą zmianę. Im bliżej końca jej pracy, tym bardziej była roztrzęsiona i nieobecna myślami. PO drodze na wyznaczone miejsce wstąpiła do jakiegoś baru. Z reguły Lizzie nie piła, jednak musiała wypić piwo dla rozluźnienia.
   W końcu zapukała pod odpowiednie drzwi.
                -Jest i główna atrakcja!- w drzwiach stanął pijany szaro włosy.
Dziewczyna skrzywiła się gotowa odejść. Nim jednak zdążyła się rozmyślić, chłopak wciągnął ją do mieszkania. Zaprowadził ją do salonu, lekko odbijając się od ścian.
   W pokoju na kanapie leżał zalany w trupa Mukuro. Lizzie pobladła. Czuła się raźniej z myślą, że on tutaj będzie. Teraz jednak została sama z pijanym, nieobliczalnym nieznajomym. Zasiadł wygodnie w fotelu wpatrując się w nią wyczekująco. Odetchnęła głęboko. Co ona tu robiła? Jej wzrok padł na pięć śnieżnobiałych kopert leżących na stoliku przed chłopakiem.
   Właśnie to.

________________________
Tak sobie patrze... prawie pół roku przerwy. Przepraszam za tak długą przerwe (jeśli ktoś tu wogóle jeszcze zagląda). Startuje z nowym opowiadaniem. Wiem, tamto nie zakończone, jednak nie mogłam się powstrzymać przed wstawieniem tego. Mam nadzieję że również się spodoba :)