Ostry dźwięk
budzika rozdarł słodką ciszę w mieszkaniu. Blond włosa potargana czupryna z
niechęcią wyłoniła się spod kołdry by wyłączyć nachalną muzykę. Zakaszlała
kilka razy, po czym wstała. Dziewczynę przywitało nieprzyjemne lodowate
powietrze małego mieszkania toteż szybko wróciła pod kołdrę drżąc z zimna.
Latem panował tu przyjemny chłód jednak zimą było tu chorobliwie zimno.
Wszystko przez stare, nieszczelne okna, które już dawno powinny zostać
wymienione. Dziewczyna jednak ledwo wiązała koniec z końcem, miała ważniejsze
wydatki niż wymiana okien. Niestety pensja posady w klubie dla
homoseksualistów, jako kelnerka była niewystarczająca. Zalegała z czynszem od
dwóch miesięcy. Jasnym było, że jeśli szybko nie znajdzie jakieś sposoby na
zarobienie większej sumy pieniędzy zostanie wyrzucona na bruk. Nie ma nikogo,
kto mógłby jej pomóc.
Budzik zadzwonił
ponownie. Dziewczyna zerwała się z łóżka i pospiesznie się ubrała. Powinna już
wychodzić do pracy tymczasem jest w rozsypce. Niedbale opatuliła się szalikiem,
zarzuciła lekko znoszony płaszcz, po czym wybiegła z mieszkania. Pospiesznie
zbiegała ze schodów w starej szpetnej kamienicy.
Na przystanku
znalazła się równo z autobusem. Ledwie dysząc wpadła do środka siadając na
jednym z wielu wolnych miejsc. Oparła głowę o zimną szybę łapczywie nabierając
powietrza. Zdążyli przejechać dwa przystanki nim oddech dziewczyny się
uspokoił. Nie powinna zmuszać się do wysiłku. Po półgodzinnej przejażdżce
autobus zatrzymał się w centrum miasta. Mimo iż zmrok zapadł już dawno temu,
dzięki milionom świateł charakterystycznych na okres Bożego Narodzenia jak i
zimy najbliższa okolica była rozjaśniona. Pewnym krokiem lawirowała między
uliczkami by w końcu wejść od zaplecza do klubu „Paradise”
Przebrawszy się w
uniform kelnerki- krótkie szorty i wyzywająca biała koszulka z dekoltem- weszła
za ladę by przygotować wszystko na otwarcie. Zastała tam wysokiego, dobrze
zbudowanego blondyna z kusząco rozpiętą koszulą, który właśnie czyścił szkło.
-Hej
Lizzie!- uśmiechnął się wesoło.
Odpowiedziała mu skinieniem głowy. Tasuku Kurosaki był
najstarszym pracownikiem baru, choć nikt do końca nie wiedział ile ma lat.
Lizzie jak i SongoPan miały po 19 lat. Owa dziewczyna ściągała krzesła ze
stolików. Miała długie, czarne włosy i tegoż samego koloru oczy a jej kusa
spódniczka podjeżdżała niebezpiecznie wysoko przy każdym jej schylaniu się.
Szurała głośno
krzesłami demonstrując swoje niezadowolenie. Praca była w porządku, nie mogła
się skarżyć. SongoPan po prostu najzwyczajniej w świecie nie lubiła
homoseksualistów. Widząc mozolną pracę koleżanki, Lizzie przystąpiła do pomocy,
dzięki czemu uwinęły się bardzo szybko.
-Dzięki-
uśmiechnęła się czarnowłosa spoglądając na zegarek.
Dzięki pomocy blondynki uporała się ze wszystkim dwa razy
szybciej. Byli gotowi do otwarcia 15 minut przed czasem.
-Rekord!-
zawołał zadowolony Tasuku.
Drzwi zostały
otworzone równo z czasem jednak pierwsi klienci zaczęli przychodzić dużo
później. Z głośników już dawno leciała klubowa muzyka. Blondyn stał za barem,
podczas gdy dziewczęta roznosiły zamówienie po coraz bardziej zatłoczonej sali.
Czarnowłosa dziewczyna skrzywiała się za każdym, gdy widziała migdalącą parę
dziewczyn czy chłopców.
-Nienawidzę
ich- warknęła mijając się z Lizzie.
Blondynka odwróciła się spoglądając zdziwiona na
przyjaciółkę jednak ta zniknęła już za barem by zabrać kolejne zamówienia.
Pośród kolejnych
zamówień, łapczywych spojrzeń klientów oraz niekiedy zaczepkach Lizzie nie
spostrzegła nawet, gdy przy barze przysiadł granatowłosy mężczyzna.
-Urwanie
głowy, co?- zagadnął, gdy dziewczyna w chwili przerwy usiadła po drugiej
stronie baru.
-Jeszcze
jak. Jest nas zdecydowanie za mało.
-Cóż
poradzić? Taka pogoda, że wszyscy chorują. U
nas w firmie też jest pogrom. Ale tobie chyba nic nie jest, co Lizzie?
Mukuro Rokudo, bo tak nazywał się granatowłosy, był dobrze
zbudowanym 23-letnim mężczyzną, spadkobiercą jednej z największych
komputerowych potęg kraju. Był raczej przyjaznym człowiekiem, którego od
jakiegoś czasu fascynował złotowłosy anioł. Oczywiście nie wiedział tego nikt
poza jego przyjacielem. Przychodził do baru w zależności od nawału pracy-
czasem kilka razy w tygodniu lub też raz na parę tygodni. Jednak to
wystarczyłoby znali go wszyscy klienci jak i personel. Lizzie bardzo go lubiła. Można było z nim
spokojnie porozmawiać bez sztucznego uśmiechu.
-W
porządku.- skłamała.
Od jakiegoś czasu męczył ją okropny kaszel, ale nikt nie
musi o tym wiedzieć. Zwłaszcza szef, który był na tyle miły, że zatrudnił ją
bez żadnego wykształcenia. Przez problemy ze zdrowiem jak wiele innych
czynników typowych dla środowiska w sierocińcu Lizzie nigdy nie skończyła
liceum a teraz, gdy musi utrzymywać się sama po prostu nie ma na to czasu. W
dzień śpi by móc przez całą noc zajmować się klientami.
Nagle słychać było
brzdęk metalu oraz krzyki.
-Znów
zaczyna…- jęknęła blondynka opierając głowę na dłoniach.
Chłopka spojrzał zdziwiony na rozmówczynie, po czym
przeniósł wzrok na wrzeszczącą czarnowłosą kelnerkę.
-Jeszcze
raz mnie dotkniesz a nie ręczę za siebie!- warknęła do jakiegoś chłopaka
wymachując tacą.
To, że klienci próbowali podrywać personel, nie było żadną
nowością wszakże do tego miały służyć ich skąpe uniformy by przyciągać klientów
i trzymać ich przy sobie. Jednak SongoPan nie przepadała za
flirtowaniem(zwłaszcza z dziewczynami) ani różnego rodzaju zalotach. Raz na
jakiś czas zdarzało się by któryś z klientów obrywał on niej tacą po Glowie
jednak nikt nie wyciągał z tego poważniejszych konsekwencji.
-Musiało
boleć…-syknął chłopak odruchowo masując potylice.
-Oj tak
uwierz mi nie chcesz oberwać z jej tacy- odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna.
-Lizzie
nie opierniczaj się stolik numer 6 cię wzywa.- Tasuku wręczył a raczej wetknął
jej po nos tacę z 4 piwami.
Uśmiechnęła się przepraszająco i ruszyła dalej ciesząc się z
tej krótkiej przerwy, jaką mogła spędzić z chłopakiem.
W wielkim oszklonym
budynku-siedzibie potęgi nieruchomości pośród rozdzwonionych telefonów, faksów,
wkurzonych pracowników przy jednym ze stanowisk siedział znudzony szarowłosy
mężczyzna. Podczas gdy wszyscy wokół starali się jak najlepiej wykonywać swoje
obowiązki on najzwyczajniej w świecie układał znudzony pasjansa stwarzając
pozory urobionego po łokcie syna prezesa. Wszyscy jednak znali prawdę. Gokudera
Hayato miał gdzieś swoją prace, traktował ją jak zło konieczne. Wolał zabawić
się gdzieś i trwonić w szaleństwie Fortune ojca niż siedzieć całe dnie w tym
nudnym biurze.
„chcesz
się rozerwać wieczorem?” wysłał SMSa do swojego najlepszego kumpla.
„Idę do
baru popatrzeć na anioła” na odpowiedź nie musiał czekać dłużej niż pięć minut.
Prychnął pod nosem.
Od kiedy w barze dla homoseksualistów zatrudniono niziutką blondynkę
Mukuro spędzał tam każdą wolną chwilę wtedy też zaczął mieć dla niego coraz
mniej czasu. Wciąż tylko bar. Zaczynało go to już wkurzać. Spojrzał na zegarek- właśnie mijał czas jego
pracy. Nie zważając na niedokończone sprawy, wyłączył komputer, po czym
zarzucając płaszcz wyszedł na zimno. Inni zostawali nawet po godzinach by
skończyć swoje zadania, bądź nawet zajmując się następnymi. Wszystko byleby
zapracować na jakąś premie czy awans. Gokudera uśmiechnął się pod nosem. Ludzie
zrobią wszystko dla pieniędzy,
W sumie, czemu by
nie pójść do tego całego „Paradise” i nie przyjrzeć się bliżej temu całemu
Aniołowi? Poza tym w tym klubie roi się
od napalonych dziewczyn, które tylko czekają by się z nimi zabawił. Niczego mu
nie brakowało- był szaleńczo przystojny. Silne rozbudowane ramiona, w których
objęciach nie jedna chciałaby się znaleźć, długie do ramion szare włosy i
nieziemsko zielone oczy. Dodać można, że jeździ też najdroższym porsche oraz ma
własny apartament. Wedle brukowców zaliczany był do jednych z
najprzystojniejszych i najbogatszych ludzi w kraju. A miał niespełna 23 lata.
Bajka nieprawdaż? Jednak ten książę z bajki miał kilka wad. Otóż Gokudera
Hayato był chyba najbardziej arogancki, oschłym i zadufanym w sobie
człowiekiem, jakiego ziemia wydała. Liczyły się dla niego tylko przyjemności.
Nocne zabawy w klubach, przeniesione do hotelowego pokoju z jakąś dorodną
kobietą.
„Pojdę
z tobą. Chętnie poznam tego Anioła” napisał za pomocą kilku muśnięć dotykowego
ekranu, po czym odpalił swój wóz i ruszył w stronę swojego apartamentu by móc
się przygotować.
Gdy weszli do baru
ruch trwał w najlepsze. Szukając wolnego miejsca, wielokrotnie zostali wymijani
przez skąpo ubrane kelnerki.
-To
ona.- Mukuro wskazał na blondynkę, gdy tylko rozsiedli się przy jedynym wolnym
stoliku.
Wzrok Hayato powędrował we wskazanym kierunku. Musiał
przyznać, że dziewczyna była ładna a króciutkie szorty i bluzka z dekoltem
sprawiały, że nie mógł oderwać od niej wzroku. Jednakże nie dałby jej więcej
niż 16 lat. Uśmiechnął się pod nosem. Anioł jego przyjaciela nie jest taki
święty, na jakiego wygląda- już jego w tym głowa by jej „grzeszność” wyszła na
jaw. Bo jaka normalna nastolatka
paraduje w takim stroju przed tyloma ludźmi wprost gwałcących ją wzrokiem? I to
obu płci? Odpowiedź –wedle chłopaka- była tylko jedna: kasa.
-Ma
piękne oczy, mówię ci jak ocean. Jat taka śliczna, mówię ci słodkości- chłopak
rozpływał się nad urodą dziewczyny.
Lizzie zauważywszy
granatowłosego odetchnęła z ulgą. Chłopak nie pojawiał się długo i już myślała,
że dzisiaj nie przyjdzie a tu proszę- przyszedł nawet z chłopakiem!
-Widzę,
że w końcu kogoś znalazłeś Rokudo.- powiedziała z uśmiechem podchodząc do nich.
Gdy pracuje się w takim miejscu jak to człowiek z czasem
wyzbywa się uprzedzeń.
-Nie
jestem gejem!- oburzył się od razu szaro włosy.
-To
jest mój przyjaciel Gokudera Hayato- powiedział spokojnie jego towarzysz.
-Przepraszam ja…
-Do roboty się weź, przynieś dwa
piwa.- przerwał niezbyt grzecznie.
Dziewczyna
ugryzła się w język przed komentarzem. Klient nasz pan.
-Co
cię ugryzło?- warknął Mukuro.
Jego
przyjaciel wzruszył ramionami.
-Chce piwa i tyle-odparł-
opowiesz mi o niej? Ile ona w ogóle ma lat? Wygląda jak dzieciak.
-19 a nie wygląda prawda?-
powiedział z uśmiechem.
-Prędzej na 15 –mruknął nie
kryjąc zdziwienia, co jego przyjaciel skwitował śmiechem.
-Większość ludzi ocenia ją po
wyglądzie. Ale ja uważam, że jest słodziutka.
-taa, słodziutka. Nie
wiedziałem, że podobają ci się przesłodzone lolitki.-prychnął.
-Z nią, chociaż można normalnie
porozmawiać.
-Czy ja wiem, nie ma gdzie
popatrzeć.- rozejrzał się po sali, spoglądał na każdą kelnerkę, która
obsługiwała klientów, aż jego wzrok padł na owego "anioła"
przyjaciela, który rozmawiał przy ladzie z jakąś czarnowłosą, która była ubrana
jak każda kelnerka - w przeciwieństwie do blondynki ta miała lesze kształty.
Mukuro westchnął
zrezygnowany. Jak zwykle jego przyjaciel widział w dziewczynie tylko jedno.
Przez takich jak on większość dziewczyn zmieniała orientacje.
-Dobra to, jeśli ci się podoba,
czemu z nią nie jesteś?
-Nie jest zainteresowana nikim-
Mukuro wzruszył ramionami.- poza tym sądzi, że nie interesuje się dziewczynami.
-Na pewno nie jest taka idealna,
pani zapracowana.
Granatowowosy
wywrócił oczami. Jego przyjaciel miał własne, odmienne zdanie wszędzie
doszukując się drugiego dna. Obnażał największe wady ludzi, ukazując przy tym
swoją wyższość. „pieniądze mogą wszystko” to chyba jego motto. I bał się, że
tym razem przyjaciel znów będzie chciał to udowodnić. Spojrzenie, którym
odprowadził Lizzie, gdy ta przyniosła ich zamówienie tylko utwierdziło Mukuro w
swych obawach. Pozostało mu tylko mieć nadzieję, że nie skrzywdzi dziewczyny.
-Może dosiądziesz się na
chwilkę?- zagadnął blondynkę Gokudera, gdy ta podała im kolejne kufle piwa.
Mukuro spiorunował
przyjaciela zaciskając gniewnie pięści pod stołem. Niech tylko spróbuje coś jej
zrobić!
-Jestem w pracy- odparła
zerkając na obu mężczyzn. –nie mogę.
Uśmiechnęła się
przepraszająco i już chciała odejść, gdy szaro włosy strącił niby niechcący
swoja szklankę rozlewając alkohol. Dziewczyna niezbyt była zadowolona,
wiedziała, że zrobił to specjalnie. Mimo wszystko pognała do baru po ścierkę.
-Wolniej-mruknął Gokudera łapiąc
dziewczynę za nadgarstek, gdy ta ścierała rozlane piwo- chce z tobą
porozmawiać.
Dziewczyna na chwile
zatrzymała dłoń.
-O czym?- spytała zdziwiona.
-widzisz,- zaczął uśmiechając
się się- podobasz się mojemu koledze- wskazał brodą na milczącego Rokudo.
Dziewczyna obrzuciła
go zdziwionym spojrzeniem. Sądziła, że jest gejem. Mukuro zaś znów zacisnął
dłonie w pięści. Nie widział, do czego przyjaciel zmierzał, ale nie podobało mu
się to. Nauczył się jednak by nie wtrącać się w tego typu sytuacje. Gdy młody
Gokudera coś sobie postanowi nie ma sił by go powstrzymać. Zawsze postawi na
swoim.
-I
właśnie zastanawialiśmy się we dwóch jak wyglądasz nago. Bardzo go to ciekawi-
kontynuował widząc wyczekujące spojrzenie kelnerki.
Dziewczyna
spłonęła rumieńcem a chłopak chciał już protestować jednak Gokudera kopnął go
pod stolikiem w piszczel. Jeszcze by zepsuł mu cały plan. Zerknęła szybko na
niego kilka razy czerwieniejąc się jeszcze bardziej.
-Wcale nie próbuje was zeswatać!
– zaprzeczył od razu.- jestem gotów ci zapłacić, jeśli się zgodzisz.
-Zapomnij!- Wykrzyknęła
natychmiast oburzona.- obaj zapomnijcie!
-Nie chcesz? Tysiąc euro za to
byś się rozebrała…
-W życiu!- spróbowała się wyrwać
jednak on trzymał mocno
-Dwa tysiące-ścisnął mocniej
dłoń dziewczyny wpatrując się w jej błękitne oczy, w których z każdą chwilą
malowała się coraz większa panika.
-Powiedziałam: nie!- była
nieugięta.
-trzy tysiące- powiedział nieco
głośniej.
Dziewczyna
zamarła. W myślach zaczęła szybko kalkulować. Trzy tysiące starczyłoby na
opłacenie zaległego czynszu, leki i kto wie może jakieś nowe meble…
-trzy?- mruknęła na głos jakby
dla upewnienia.
-trzy tysiące euro za to, że
pokażesz się nago- potwierdził Gokudera uważnie obserwując dziewczynę.
Jęknęła cicho
przebiegając wzrokiem po tłumie jakby zraz ktoś miał wyskoczyć i krzyknąć „nie
rób tego!” jednak nikt się nie pojawił.
-To nic strasznego-zachęcał
dalej Gokudera- Do niczego cię nie zmusimy. Dam ci trzy tysiące, jeśli się dla
nas rozbierzesz. I kolejny tysiąc za każdą rzecz, na którą pozwolisz.
Oczywiście mam na myśli np. pocałunek-dodał szybko widząc minę dziewczyny.
Spoglądał jej w oczy
wciąż mocno trzymając jej nadgarstek. Spojrzała bezradna na Mukuro, jednak ten
spuścił wzrok zaciskając mocno pięści. Wcale mu się ta propozycja nie podobała.
W prawdzie marzył kilka razy o swym Aniele, jednak był pewny, że dziewczyna się
nie zgodzi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie przystałby na tę propozycję.
-Zaczynam się rozmyślać…-
podpuszczał. W oczach dziewczyny zaczęła malować się panika.–Liczę do trzech i
kasa pójdzie w las. Raz… Dwa…
-Dobra, dobra zgoda! –zawołała i
chłopak w końcu ją oswobodził.
Cofnęła się o dwa kroki
rozmasowując nadgarstek. Gokudera uśmiechnął się zadowolony i jakby z
wyższością. Jak gdyby od początku wiedział, że tak to się skończy. Wyjął z
kieszonki jej spodni notesik i długopis zapisując swój adres, po czym włożył go
na miejsce. Dziewczyna szybko odeszła dopiero teraz zdajac sobie sprawę, na co
się zgodziła.
Karteczka z adresem ciążyła jej jak kamień
całą zmianę. Im bliżej końca jej pracy, tym bardziej była roztrzęsiona i
nieobecna myślami. PO drodze na wyznaczone miejsce wstąpiła do jakiegoś baru. Z
reguły Lizzie nie piła, jednak musiała wypić piwo dla rozluźnienia.
W końcu zapukała pod odpowiednie drzwi.
-Jest i główna atrakcja!- w
drzwiach stanął pijany szaro włosy.
Dziewczyna skrzywiła
się gotowa odejść. Nim jednak zdążyła się rozmyślić, chłopak wciągnął ją do
mieszkania. Zaprowadził ją do salonu, lekko odbijając się od ścian.
W pokoju na kanapie leżał zalany w trupa
Mukuro. Lizzie pobladła. Czuła się raźniej z myślą, że on tutaj będzie. Teraz
jednak została sama z pijanym, nieobliczalnym nieznajomym. Zasiadł wygodnie w
fotelu wpatrując się w nią wyczekująco. Odetchnęła głęboko. Co ona tu robiła?
Jej wzrok padł na pięć śnieżnobiałych kopert leżących na stoliku przed
chłopakiem.
Właśnie to.
________________________
Tak sobie patrze... prawie pół roku przerwy. Przepraszam za tak długą przerwe (jeśli ktoś tu wogóle jeszcze zagląda). Startuje z nowym opowiadaniem. Wiem, tamto nie zakończone, jednak nie mogłam się powstrzymać przed wstawieniem tego. Mam nadzieję że również się spodoba :)
________________________
Tak sobie patrze... prawie pół roku przerwy. Przepraszam za tak długą przerwe (jeśli ktoś tu wogóle jeszcze zagląda). Startuje z nowym opowiadaniem. Wiem, tamto nie zakończone, jednak nie mogłam się powstrzymać przed wstawieniem tego. Mam nadzieję że również się spodoba :)
No ba, że podoba <3 Jest świetne ale ty już o tym wiesz skarbie :*
OdpowiedzUsuńOch <3 KATEKYO <3 No, cóż, jest kilka błędów, których nie mam siły już wypisywać (jest 2 w nocy) ale będę cię obserwować na pewno. Cieszę się, że mnie znalazłaś~ :3
OdpowiedzUsuńKatekyo to chyba jedyna manga, której jestem wierna i czytam ją z uśmiechem na ustach po raz n-ty :3
Też mam swoje opowiadania, może zauważyłaś ^3^ Serdecznie zapraszam na na-lancuchu.blogspot.com i na drugiego bloga i dawaj mi znać kiedy wrzucisz nową notkę z opowiadaniem ♥
Pozdrawiam, Aikooś :3
Bardzo fajne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń