Strony

17 kwietnia 2012

rozdział drugi


   Weszłam do domu rzucając klucze na półkę w przedpokoju.
                -Heeej!- krzyknął mi ktoś prosto do ucha.
Poczułam na sobie ciężar czyjegoś ciała, przez co lekko się zachwiałam. Szybko odplątałam dłonie okalające moją szyję, tym samym osobnik upadł. Odwróciłam się szybko. Moim oczą ukazała się blada, rdzawo włosa dziewczyna o niebieskich oczach. Leżała na podłodze masując obolały od upadku tyłek. Miała luźno zasznurowane trampki, długie, ciemne spodnie i top na krótki rękaw.
                -Niezbyt dobrze cię tam karmią…- mruknęłam mierząc ją od stóp do głów.               
Była chudsza niż ją zapamiętałam. Nie miała skłonności do tycia, co to to nie, jednak teraz jej kości były bardziej widoczne niż zazwyczaj.
                -Pozwoliłam sobie wyjeść ci trochę lodówki- odparła szczerząc zęby.
Uśmiechnęłam się również, pomagając dziewczynie wstać.
                -Nie powinnaś być w ośrodku?- spytałam marszcząc brwi.
Rok temu została skazana na przymusowy odwyk w jakimś zamkniętym ośrodku. Zero odwiedzania, chyba, że pod nadzorem policji uprzednio cię przeszukawszy i wypytawszy o cel wizyty. Przez ten rygor mało, kto ją odwiedzał. Nie pytałam nawet jak dostała się do zamkniętego mieszkania- dla Ali żaden zamek nie był problemem. Umiała dostać się dosłownie wszędzie. Dzięki temu była dobra w uciekaniu przed policją. Nigdy nie dała się złapać. Aż w końcu sama im się oddała.
                -Masz może działeczkę dla strudzonej duszy?- spytała załamana.
                -Pewnie, że nie!- odparłam oburzona.
Prócz włamów Ala była też dillerką. Sama też brała. Jednak ja nigdy nie sięgnęłam po narkotyki. Może czas najwyższy? Ponoć są lepsze od alkoholu i…
   Moje przemyślenia przerwało natarczywe walenie do drzwi. Pukaniem nie można było tego nazwać. Zirytowana otworzyłam drzwi. Przede mną stał dobrze znany mi mężczyzna ok. trzydziestki. Średniego wzrostu, ogolony na łyso, z króciutką bródką.
                -To znowu ty.- mruknęliśmy niemal równocześnie.
Od samego początku mieliśmy ze sobą na pieńku. W końcu nasze pierwsze spotkanie to było „posiadanie alkoholu przez nieletnich” a następnie ognisko z alkoholem na pobliskiej polance oraz prowadzenie samochodu nie muszę chyba wspominać, że pod wpływem, bez prawa jazdy i z czwórką zgonowanych ludzi.
                -Coś się stało panie władzo?- spytałam ze sztucznym uśmiechem.
                -Jeszcze nie, ale pewnie zaraz coś na ciebie znajdę, Łazarczyk. Chociażby nieuczęszczanie do szkoły.
-Czyżby groźba? To chyba karalne.- Prychnęłam z pogardą. Ahh nie ma to jak sprzeczka z policją o poranku.
-Śmieszne.-odparł.- Poszukuje Alicji Mazur, uciekła ostatnio. Z naszych danych wynika, że byłyście blisko.
Zaśmiałam się krótko.
                -Niestety nie widziałam jej od wyroku. To nie moja spraw gdzie i co robi. Poza tym, czyżby cała policja jej poszukiwała?
                -Przestań, Łazarczyk! Dobrze wiesz, co jej grozi, jeśli pokaże się na mieście.
Wiedziałam aż za dobrze. Pomimo zdolności do włamu i uzależnienia, Ala to dobra dziewczyna. Chciała wyjść na prostą. Dlatego sypnęła policji wszystkie większe ryby stojące nad nią. Wiadomo, jaką cenę przypłaciła. Tacy ludzie jak oni, widzący zysk w sprzedawaniu narkotyków nie puszczą płazem straconych tysięcy. Nie ufałam policji, sama miałam z nimi nie źle na pieńku jednak, co do jednego miał racje- jeśli się dowiedzą, że uciekła będą chcieli się zemścić. Poruszą niebo i ziemie by ją odnaleźć. I wszyscy wiemy jak to się dla niej skończy.
                -Jeśli wiesz coś, co może nam pomóc to wiesz gdzie mnie znaleźć.- kiwnęłam głową w odpowiedzi.
Wiedziałam bardzo dobrze. Teraz będę jeszcze bardziej unikać tych miejsc.
   Ala stała w pokoju obok uważnie przysłuchując się mojej rozmowie z szeregowym Noculem. Spuściła wzrok, usilnie unikając mojego własnego. Wyglądała na przybitą. Spojrzałam na nią załamana. Cóż ja mam z nią uczynić? Nie mogę jej wypuścić, gdybym to zrobiła najpóźniej do końca tygodnia przeczytałabym w gazecie o okrutnym morderstwie pewnej siedemnastolatki. W moim domu nie mogła zostać. To zbyt oczywiste miejsce, parę godzin po ucieczce policja już wita do mojego domu. Musze jej znaleźć dobrą kryjówkę. Albo namówić żeby dobrowolnie oddała się w ręce policji, jednak ta opcja chyba nie wchodzi w grę. Siedziałyśmy w ciszy szukając rozwiązania z tej sytuacji.
                -Właściwie to, czemu uciekłaś? Raczej nie ze względu na słabe żywienie.
                -Nie byłam już tam bezpieczna. Ich ludzie tam przeciekli. –kiwnęłam w zamyśleniu głową.
Trudna sprawa. Zamknęłam oczy zastanawiając się czy znam kogoś, kto byłby w stanie pomóc. Niezbyt zadowolona doszłam do wniosku, że tylko jedna osoba może coś zdziałać. Nie ufałam mu jednak tylko on mógł to zrobić.
                -Robimy tak: ty tu zostajesz i udajesz, że cie nie ma a ja ogarniam sytuacje- zadecydowałam.
Dziewczyna jak nigdy zgodziła się ze mną bez najmniejszego protestu. Zarzuciłam skórzaną kurtkę, okulary przeciw słoneczne i wyszłam, zamykając drzwi na klucz.
   Nie posiadałam jego numeru telefonu ani niczego podobnego by móc się z nim skontaktować. Na wspomnienie naszej kłótni po ostatniej imprezie dłonie automatycznie zaciskały mi się w pięści. Nie podobało mi się to, że grzebał w moich rzeczach. Poza tym nikt prócz Wmordka nie wie o zawartości mojej szafki. Nawet Dawid. Więc skąd on o tym wiedział? Westchnęłam głośno skręcając w stronę starych zabudowań. Było tu nieco spokojniej. W pewnym sensie. Zakorkowane ulice były daleko stąd, chociaż pełno tu było typów spod ciemnej gwiazdy. Osiedle jednak nie należało do jakiś specjalnie niebezpiecznych. Nikt nie obnosił się zbytnio z tym, kim jest i co robi. Ten, kto potrzebował, zawsze znalazł odpowiednią osobę. Albo ona go.
   Przy jednym z zadbanych budynków wisiał neonowy szyld Remont jest to klub, którego właścicielem jest Sebastian. On na pewno będzie wiedział gdzie jest Piotrek. Kto wie, jeśli dopisze mi szczęście może go tam zastam…
   W środku panował przyjemny półmrok. Znajdowało się tu wszystko by umilić czas: od perkusji stojącej z boku, poprzez gry, stoły bilardowe itp. na alkoholach i Fast foodach kończąc. Oczywiście było miejsce do potańczenia jak i pełno stolików. Wszystko za rozsądną cenę toteż lokal cieszył się popularnością zwłaszcza wśród młodzieży z całego miasta. Chociaż miał też swoje ciemne strony.
   W godzinach szkolnych lokal świecił pustkami więc nietrudno było mi dostrzec dwóch mężczyzn siedzących przy jednym ze stolików. Odetchnęłam z ulgą. Jednym z chłopaków był Piotrek. Pochłonięci byli rozmową toteż nie zauważyli mnie dopóki do nich nie podeszłam.
                -Potrzebuję twojej pomocy.- zwróciłam się do chłopaka całkowicie ignorując Sebe.
Czarnowłosy przez chwilę mnie ignorował. Gdy już miał coś powiedzieć, inicjatywę przejął Seba.
                -Maleństwo!- krzyknął uradowany, po czym zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
Poklepałam go lekko po plecach uśmiechając się. Cały on. Gdy mnie widział, uśmiech nie schodził mu z twarzy, co zawsze irytowało jego dziewczynę. Był starym kumplem mojego brata. Wprawdzie nie wiem jak się poznali, ale Seba często o nim wspomina. Miał lekko przydługie czerwone włosy i tego samego koloru oczy. Tak samo jak Piotrek był starszy ode mnie, co wcale nie przeszkadzało mu w utrzymywaniu ze mną dosyć przyjacielskich stosunków. Jak również rozpijanie mnie, ale tego akurat sama chciałam.
                -Nie widziałem cię od ostatniej imprezy.- powiedział urażony.
                -Przepraszam- posłałam mu najlepszy uśmiech, jaki posiadałam. –pomożesz mi czy nie?- zwróciłam się do osobnika, który był głównym winowajcą mojej nieobecności w klubie.
Przez dłuższą chwilę świdrował mnie pełnym pogardy spojrzeniem. Nie pozostawałam mu dłużna. Ze mną nie było żartów, jeśli chodzi o zniewagi. Umiałam sprawić by człowiek żałował, że ze mną zadarł.
                -Zgoda- powiedział w końcu a na mojej twarzy wymalowało się zdziwienie jak i ulga, nie sądziłam, że się zgodzi. –więc?
                -Nie tutaj.- powiedziałam.
Kiwnął głową, po czym wyszliśmy. Bez słowa ruszył za mną. I dobrze, sama nie wiedziałam, o czym mam z nim rozmawiać. Przyspieszyłam kroku manewrując między domami. Ani razu nie zapytał, dokąd go prowadzę.
                -Miałem wypierdalać.- mruknął z ironią stojąc pod moim blokiem.
Postanowiłam to zignorować. Nie byłam z siebie zadowolona, że tak łatwo dałam się wtedy ponieść  emocjom.
                -Mogę ci ufać?- spytałam cicho nie patrząc w jego stronę.
Słyszałam jak szybko wypuścił powietrze- pewnie chciał coś powiedzieć. Ja to zawsze umiałam wyskoczyć z dziwnymi pytaniami. Ale po prostu musiałam to wiedzieć nim poproszę go o pomoc.
   Spojrzałam w jego stronę. Wpatrywał się we mnie marszcząc brwi intensywnie myśląc nad odpowiedzią. Cisza, jaka między nami nagle nastała zaczynała być niezręczna. Ciągnęła się w nieskończoność aż chciałam wycofać to pytanie.
                -Zawsze.- Powiedział czochrając mi włosy.
Zesztywniałam słysząc odpowiedź. Nie znaliśmy się za dobrze a po ostatnim spotkaniu nie sądzę bym chciała tę znajomość pogłębić. Jednak coś w jego głosie sprawiało, że chciałam mu wierzyć, ufać we wszystkim.
   Pokręciłam kilkakrotnie głową by przywrócić włosy do poprzedniego ułożenia, co chłopak skwitował śmiechem. Ala powiedziała kiedyś, że wyglądam jak pies, który otrzepuje swe futro. Nie potrzebowały specjalnej opieki, nie kołtuniły się za mocno, zawsze wyglądały jak zaraz po wyszczotkowaniu. Toteż nie przywiązywałam szczególnej wagi do ich czesania.
   Weszliśmy do mieszkania otwierając drzwi za pomocą kluczy. Gdy tylko przekroczyliśmy próg z kuchni wyszła Ala. Jej policzki były nadymane od nadmiaru jedzenia w buzi. Zaczęła szybciej mielić, gdy tylko zobaczyła Piotrka.
                 -Co on tu robi?- spytała gniewnie mrużąc oczy.
Zerknęłam zdziwiona na chłopaka. Znają się? Wyszczerzył zęby w pełnym pogardy uśmiechu.
                -Cóż to się stało Mazur, problemy w raju?
                -Szczym ryj spadający ptaszku
Chłopak momentalnie spoważniał patrząc na rdzawowłosą przerażonym wzrokiem. Uznałam, że to najlepszy moment by przejść do sedna sprawy.
                -Alka musi się przyczaić. Mógłbyś coś załatwić?
Piotrek skrzywił się na samą myśl, że miał jej pomóc. Pewnie gdyby wiedział od początku nie zgodziłby się.
                -Proszę ze wszystkich, kogo znam tylko ty mógłbyś zapewnić jej bezpieczeństwo.
Rdzawowłosa prychnęła z pogardą, przez co obrzuciłam ją gniewnym spojrzeniem. Wcale nie pomagała.
                -Mam jedno lokum na obrzeżach miasta…- powiedział niechętnie.
                -Ile osób o nim wie?- wypaliłam natychmiast.
                -Tylko ja.- powiedział patrząc mi prosto w oczy.
W tych brązowych tęczówkach zdawało się być coś znajomego. Sama nie wiem, co. Kojarzyło mi to się z dzieciństwem. Gdy wszystko jeszcze było dobrze.
                -Mógłbyś tam ukryć na jakiś czas Ale? Oczywiście pokryje koszty.
Rodzice pewnie się nawet nie zorientują. 200 zł w tą czy w tą… Bez różnicy.
   Spojrzałam na rdzawowłosą wyczekująco. Ona tez musi się zgodzić. Przez całą rozmowę siedziała cicho, za cicho jak na nią.
                -Jeśli tylko chcesz…- odparła z rezygnacją.
Uśmiechnęłam się pokrzepiająco. Plan jest dobry. Ala się przyczai, ja jakby, co nic nie wiem. Wątpię by ci od narkotyków tu wpadli i zaczęli mnie torturować żebym powiedziała gdzie jest Ala jednak mieszkać tutaj nie mogła. Bądź, co bądź czasem rodzice przypominają sobie gdzie mieszkają.
                -Nie musisz. Tylko pamiętaj: niedługo ja przyjdę po przysługę.-powiedział czochrając mi włosy. – Zbieraj się Mazur.
Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, po czym ciągnąc mnie za rękę wywlokła do drugiego pokoju.
                -Nie ufam mu.- powiedziała dobitnie uważnie mi się przyglądając.
                -Nie no, co ty nie zauważyłam.- zironizowałam.- Wiem, ja też nie bardzo. Ale to jedyna osoba, do której mogłam się z tym zwrócić.
                -Uważaj na niego. – ostrzegła mnie, po czym cmoknęła w czoło. –Dzięki za wszystko Malutka.

4 komentarze:

  1. Oi, oi~! Nieźle się dzieje.
    Trzymam kciuki, żeby Alicji nie dorwali, dasz radę mała!
    Właśnie Maleństwo, uważaj na Piotrka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie, wiesz? *.* Jest takie... tajemnicze, lubię sekrety. *.* I mam już pewne podejrzenia co do Piotrka, ale nie będę o tym trąbić na głos. :3 I mam jeszcze wrażenie, że jak on wyskoczy z tą swoją przysługą, to się dopiero zacznie dziać. I czemu mam wrażenie, że on się z Alą zna? ; o I jeszcze te zatargi z policją, noooo, tu się będzie działo. *.*
    Zabrakło mi Wmordemorta :< To taka maskotka tego opowiadania, wiesz? ^o^ Przynajmniej dla mnie. ^o^
    Noooooo, Akki ce więcej. :3 Dużo, dużo więcej. :3 Nie dasz Akki pomrzeć w oczekiwaniu, prawda? :3
    Pozdrawiam i ja ne, pamiętaj, że czekam niecierpliwie :3

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe, takie tajemnicze, dołączam do czytających i obserwujących, a co to jest to wmordemorta??? :D bo tak nie załapałam...;P u mnie też opowiadanie, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ;))
    Przeczytalam rozdzial, choć nie dałaś reklamy ;)) Weszłam tu przypadkiem i postanowiłam przeczytać ;)) Nie jestem tu, by spamować, jak będziesz chciala, to sama wejdziesz w mój profil i zobaczysz moje blogi [nie jestem dobra w pisaniu, lecz się staram] A od kiedy zajmujesz się pisaniem opowiadań? Bo zauważyłam, że potrafisz dobrze pisać, rozwijasz opisy oraz dialogi i całkiem swietnie Ci to wychodzi ;))
    Wmordemorta kojarzy mi się z Czarnym Panem xD haha xD Ale mogę się mylić ;))
    ...............................
    Pozdrawiam serdecznie ;))

    OdpowiedzUsuń